"Okudżawa. Błękitny człowiek" w reż. Romana Kołakowskiego w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Iza Natasza Czapska w Życiu Warszawy.
Bułat Okudżawa traktowany jest w Polsce jak Anna German w Rosji. Jest po prostu nasz. Roman Kołakowski, twórca spektaklu "Okudżawa. Błękitny człowiek", wykazał się nie lada odwagą, tłumacząc na nowo jego piosenki. Kilka pokoleń wychowało się na "Modlitwie", "Wańce Morozowie", "Baloniku" w przekładach (odpowiednio) Andrzeja Mandaliana, Wojciecha Młynarskiego, Wiktora Woroszylskiego czy na "Piosence o robaku" w tłumaczeniu Ziemowita Fedeckiego. Trudno zanucić inaczej niż "Znów buty, buty, buty, tupot nóg/i ptaków oszalałych czarny wiatr...", ale i Kołakowskiego "Od lat żołnierskie buty tłuką w bruk,/Spłoszone ptaki lecą, Bóg wie gdzie..." jest do przyjęcia. Zwłaszcza gdy zaśpiewać to ze sto razy. Wyszedł więc on z tej niełatwej konfrontacji obronną ręką, choć są momenty, w których brakuje mu lekkości wybitnych poprzedników. Gdyby Roman Kołakowski poprzestał na tłumaczeniu twórczości Okudżawy można by poczytać mu to za sukces.