"Polterabend" w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Krzysztof Karwat w Śląsku.
Tadeusz Bradecki, dyrektor artystyczny Teatru Śląskiego, po przyjeździe do Katowic niemal od razu podjął odważną decyzję - sięgnął po tekst debiutanta, na dodatek napisany śląską gwarą. Motyw był czytelny: oto moja deklaracja ideowa i artystyczna, zdawał się mówić, oto dowód na to, że bynajmniej nie traktuję tej sceny jak chwilowej przystani w swej długiej drodze twórczej. No i udało się wypromować utwór, co się zowie, regionalny, napisany z niemałym talentem i pasją. Także ambicją nakreślenia wielopokoleniowego poetyckiego fresku, w którym odbiłaby się XX-wieczna historia Górnego Śląska. W tekst i spektakl włożona została także intencja takiego ułożenia dziejów rozbudowanej familii Jorga Mutza, by cała opowieść się zmetaforyzowała, by podszyła była niemalże metafizyką, a w każdym razie pewną nieuchwytną tajemnicą Historii. Tego celu nie udało się do końca osiągnąć, bo - być może - kształt plastyczny widowiska by�