"Wolny strzelec" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Marta Śniady w Polsce Dzienniku Łódzkim.
Prapremiera "Wolnego strzelca" Carla Marii von Webera przeszła do historii. Mówiono, że po Mozarcie nie napisano niczego, co mogłoby mieć równe znaczenie dla opery niemieckiej. Alfred Einstein podkreślał oryginalność i wyczucie sceniczne kompozytora. W minioną sobotę z tą legendą zmierzyli się realizatorzy Teatru Wielkiego w Łodzi. Podejmując się wykonania "Wolnego strzelca" teatr postawił sobie wysoko poprzeczkę. Zbudowanie wielowymiarowości wątków, zmiany nastrojów i ciągłe podtrzymywanie napięcia, to tylko kilka trudnych elementów, które niesie ze sobą opera o dość prostej fabule. Tadeusz Kozłowski, któremu powierzono rolę kierownika muzycznego, szczegółowo przestudiował partyturę dzieła. Wykorzystanie przez Webera bardzo niskich rejestrów instrumentów dętych i drżące brzmienie smyczków muszą oddawać nastrój tajemniczości i grozy. Opera, ze względu na tematykę myśliwską, jest też przepełniona śmiertelnie trudnymi par