Pisząc o warszawskiej inscenizacji "Kuchni" jeden z krytyków przytoczył zdumiewającą, jego zdaniem, deklarację Weskera. Chodziło o filozoficzne podteksty. Nic takiego w mojej sztuce nie ma - powiedział autor. Jest to rzecz o kuchni i tyle. Nie wiem, na ile wypowiedź angielskiego dramaturga była szczera, ale chętnie dedykowałabym ją współczesnym polskim autorom. Zwłaszcza zaś tym, którzy za jedyny temat godny swego pióra uznają opisywanie losów ludzkości lub jej poszczególnych przedstawicieli, mechanizmów rządzących światem, jednym słowem Spraw Wielkich i Ważnych. Odkrywają przeto, tak im się przynajmniej zdaje, głębokie prawdy o życiu, samego życia nie dostrzegając. "Kuchnia" Weskera, to właśnie taki kawałek życia, utrwalonego przez bystrego obserwatora i dobrego pisarza. Otrzymany obraz jest wycinkowy, ale przez to i autentyczny. Jest co prawda naczelna fabuła, rodzaj konfliktu, spięcia z jakimś zakończeniem, ale towa
Tytuł oryginalny
Po prostu kuchnia
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór Wrocławia nr 18