Jawimy się jako społeczność pozorna, która choć mówi tym samym językiem, nie potrafi znaleźć dla siebie wspólnego języka. Dostaje się za pusty język Kościołowi i mediom. Dostaje się całemu światu.
Najnowsza premiera Anny Augustynowicz w szczecińskim Teatrze Współczesnym powstała w koprodukcji z Państwową Wyższą Szkołą Teatralną w Krakowie i jest spektaklem dyplomowym studentów IV roku tamtejszego wydziału aktorskiego. Wybór sztuki pokazuje, że reżyserka potraktowała ich "po dorosłemu", bez taryfy ulgowej dla skromnego doświadczenia scenicznego. Zaproponowała przygotowanie polskiej prapremiery "Zatopionej katedry", już w samej warstwie literackiej niełatwego tekstu austriackiego autora Gerta Jonke, po którą prawdopodobnie także sięgnęłaby ze swoim doświadczonym zespołem. Sztuka napisana została specyficznym językiem kunsztownych fraz, poetyckich, metaforycznych, ale też nasyconych absurdem, satyrą, żartem lingwistycznym. Nie jest dramatem z linearną przyczynowo-skutkową fabułą. Nie ma tu opowiedzianej historii i nie ma tu historii bohaterów. W poetykę swojego teatru, pozbawionego konkretnego czasu i miejsca, z ograniczoną do minimum s