Dla oczu to prawdziwa uczta. Tak skomplikowanej, pełnej rozmachu i wręcz rewelacyjnej dekoracji jeszcze w Teatrze Śląskim w Katowicach nie widziałam. Dla wzmocnienia efektu wykorzystano wszystkie dostępne środki: zapadnie, ekrany, rusztowania, a nawet lampki choinkowe, które dopełniają stroju dealera narkotyków, stojącego we wnętrzu gigantycznej rury. Połączenie projekcji z mrocznością sceny daje niesamowity klimat. Scena, w której główny bohater w systemie ubikacji poszukuje czopka opiumowego - rewelacja. Tak po kolei można mówić o każdej scenie. Zachwyt jednak na tym mój się kończy, chociaż na słowa wielkiego uznania zasługują tu jeszcze aktorzy, którzy swoje postacie uczynili jakże rzeczywistymi i wiarygodnymi. Grzegorz Przybył jako Mark wyraźnie i z powodzeniem odcina się od filmowego bohatera. Jest bardziej racjonalny, ostry. Alison Aliny Chechelskiej jest marzycielką na dragach, a Marek Rachoń jako Tommy - dzieckiem, które wdepnęło w wielk
Źródło:
Materiał nadesłany
"Trybuna Śląska" nr 13