Rzadki to przypadek. Spora część niedzielnej, premierowej publiczności autentycznie wzruszyła się losami bohaterów "Traviaty", a w ogóle spektakl przyjęto entuzjastycznie. Z owacją na stojąco i okrzykami "brawo". Zwyciężyła bowiem młodość, spontaniczność, przekonanie do tego, co się robi i śpiewa na scenie. Pora nieszczęśliwych kochanków i zatroskany ojciec byli po prostu sobą; choć w teatrze, zdawali się nikogo nie udawać. Opera jednakże, a dzieło Verdiego szczególnie, wymaga nade wszystko kunsztu wokalnego. Ten termin ponownie się potwierdził. Iwona Hossa (Violetta), przypomnę: jeszcze studentka u prof. Ewy Wdowickiej, dopiero drugiej raz na wielkiej scenie, znakomicie wywiązała się z arcytrudnej, skomplikowanej głosowo (koloratura, liryzm i dramat) i aktorsko partii. Teraz sprawą rozumu, nieprzeciętnie utalentowanej artystki i doświadczenia jej maestry, jest umiejętne wykorzystanie sukcesu w dalszej nauce i pracy. Świetnemu debiutowi, pom
Tytuł oryginalny
Po premierze "Traviaty"
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Poznański nr 192