Kiedy Meister z doktorantką i dziennikarzem rozprawiają w gabinecie o fałszywości kopii kreteńskiej misy, w której przed wiekami ludzie przechowywali oliwki i o cenie skorupy, autentycznej skorupy, o tym, że sztuka skończyła się na tych glinianych, wypalanych i malowanych naczyniach, pani Meister siedzi za szklaną ścianą. Słychać subtelne dźwięki jednej z ulubionych melodii Anny Meister, ale ona sama siedzi z rękoma opartymi o pudło fortepianu. Jakby ta muzyka nie była już jej. Albo jakby wcale nie była pianistką. A może jeszcze inaczej - jakby to uporczywe trzymanie dłoni na fortepianie było głuchą, bezsilną odmową. Potem pani Meister będzie opowiadała Pannie Werdenfels i Panu von Wegener o tym, jak pięknie żyje się tutaj, w miejscu prawie rodzinnym jej męża. I znowu palce będą błądziły po fortepianie, z klawiatury dobędzie się kilka dźwięków, ale dużo istotniejszy jest moment, kiedy spotkają się dłonie starej kobiety i młodego mę�
Tytuł oryginalny
Po premierze
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia Gazeta Teatralna nr 75