Centralnym punktem "Bitwy pod Grunwaldem" Marka {#os#8104}Fiedora{/#} jest religijno-patriotyczna akademia przygotowana przez więźniów stalagu. Reżyser ustawił tę scenę ogromnie ryzykownie. Krok dalej - zabrzmiałaby jak bezsensowna profanacja, krok bliżej - powstałaby nieznośna i sztuczna uteatralizowana parodia. Uroczysty ton serio budowany jest poprzez obszerne cytaty religijnego obrządku, traktowane z całą powagą. Ksiądz - wcześniej poczciwy bogoojczyźniany fajtłapa - na tych kilka minut zyskuje prawdziwą charyzmę. Zaś grupa dipisów, wcześniej prześmiewczo, brutalnie, po prostu koszarowo traktująca wszystko i wszystkich - tutaj jednoczy się w uroczystym nabożeństwie. Ale coś jednak jest nie tak w tej liturgii, nagle rzeczywistość się przemienia - "Bogurodzica" narzuca nowy, zaskakujący wyraz scenie. Pieśń śpiewana niegdyś przez rycerzy pod Grunwaldem i teraz wywołuje nagły napływ mocy. Znika realizm. Grupa żołnierzy, zmieniając
Tytuł oryginalny
Po premierze
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia Gazeta Teatralna nr 1