Oglądanie "Witaj/Żegnaj" Jana Klaty sprawia wielką radość. To uczucie jest jednak nieco perwersyjne. Klata, łącząc teatr śmierci ze stylistyką kreskówek, czarnych komedii, horrorów, popularnych programów telewizyjnych (typu talk show) i teledysków, stworzył spektakl bardzo ironiczny, przewrotny, ale i - podskórnie - niepokojący, a chwilami budzący nawet przerażenie. Świadoma gra konwencjami, zderzanymi w groteskowych i absurdalno-makabrycznych sytuacjach, doprowadziła do powstania czegoś na kształt przeuroczej czarnej komedii czy też niepozbawionego wdzięku horroru (ten sposób tworzenia bardzo mi się kojarzy z praktyką dramatopisarską Tadeusza Różewicza). "Witaj/Żegnaj" śmieszy i bawi; uwodzi czarnym humorem, dynamiką i rytmem. To, co się dzieje między widzem a przedstawieniem, można porównać z sytuacją, jaka wytwarza się w jednej z początkowych scen przedstawienia, zatytułowanej "Narodziny Tragedii". Dziewczynka o imieniu Tragedia o
Tytuł oryginalny
Po premierze
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia Gazeta Teatralna nr 88