- Największym niebezpieczeństwem dla dziedzictwa Grotowskiego jest próba zawłaszczania go i udostępniania tylko wybranym. W kontekście pierwotnych deklaracji Grotowskiego i Flaszena, dotyczących uprawiania teatru dla wszystkich, jest to absurdem. Groźni są ci, którzy "wiedzą". Grotowski nieustannie podejmował wysiłek poznania - pisze Krzysztof Mieszkowski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
Pamiętam "Apocalypsis cum figuris", ostatnią pracę Jerzego Grotowskiego w Teatrze Laboratorium, nie tyle dokładnie kolejne sceny, ale mocny ślad, który to przedstawienie zostawiło. Jedna scena zapisała się wyraźnie w mojej pamięci: kiedy Jan (Stanisław Ścierski) gwałcił bochenek chleba, okrągły jak hostia. Trudno wyobrazić sobie większą profanację w przestrzeni sztuki w katolickim kraju. Powtarzam: w przestrzeni sztuki, która jest strefą wolności artysty. Wolności od uprzedzeń, nawyków, kolein myślowych, uniwersyteckich przyzwyczajeń, lenistwa artystycznego i intelektualnego. Teatr powinien też być wolnością ekspresji, przekroczenia, podważenia nawyków myślowych, tworzenia sztuki wysokiego ryzyka artystycznego, nawet za cenę bólu i okrucieństwa, jak chciał Antoine Artaud. Grotowski taką sztukę uprawiał i dlatego tak źle był odbierany na początku swej działalności w Polsce. Pokazy swoich przedstawień często musiał odwoływa�