W odstępie zaledwie tygodniowym Wojciech Młynarski dał dwa nowe przedstawienia w teatrach warszawskich. W Rampie przygotował wieczór złożony z piosenek Brassensa, Syrenę obdarował garścią tekstów do przedstawienia snutego na kanwie wspomnień Stanisława Grzesiuka "Boso, ale w ostrogach". Rozmaite klimaty, odmienne tradycje, ale w obu wypadkach pochwycone znakomicie. Młynarski ma ucho do odtwarzania bardzo osobistych światów twórców, z którymi czuje się w jakiś sposób wiązany. Spektakl w Rampie jest w pełnym tego słowa znaczeniu dziełem Wojciecha Młynarskiego - nie tylko przygotował scenariusz, dał większość tłumaczeń, ale i całość wyreżyserował. Zaletą tego skromnego przedstawienia jest ograniczenie do minimum tkanki wiążącej całość, na pograniczu recitalu i reportażu z typowej kafejki paryskiej. Dramaturgicznie rzecz podpiera postać barmana (Tomasz Sapryk), serwującego trunki, który ma również swoje pięć
Tytuł oryginalny
Po parysku, po warszawsku
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 129