1. Dawno nie przeżyłem tak dziwnego wieczoru. Dwa krzesła na środku sceny, para staruszków prowadzi swój codzienny dyskurs (czy bełkot) aby zapełnić straszliwą pustkę zupełnej bezużyteczności. Gdy życie traci sens, pozostają miraże. Jest w nich gorycz zawiedzionych nadziei, niewyżytych tęsknot. "Gdybyś był dzielniejszy, bardziej zaradny, mógłbyś być naczelnym inżynierem, naczelnym generałem, jesteś taki zdolny" - mówi Stara jak wiele naszych matek i on jej wierzy. Słychać dzwonki. Elektronowa muzyka imituje szelest wody roztrącanej wiosłem. W wyobraźni Staruchów zjawiają się goście: jeden, drugi, trzeci, trzydziesty, Pułkownik, Wielkie Panie, Wielcy Panowie; ona znosi krzesła, on robi honory domu, zgorączkowani, szczęśliwi, przerażeni bawią gości, mizdrzą się do pustych krzeseł, tłum zaproszonych napiera, brakuje krzeseł, przybywa sam Cesarz. Potem Stary, czekając na Mówcę, który się spóźnia, wygłasza sam mowę, aby przekonać
Tytuł oryginalny
Po obejrzeniu "Krzeseł" w Teatrze Poezji
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr i Film nr 9