EN

13.02.2006 Wersja do druku

Po nocnych lokalach tylko z żoną

- Do szkoły aktorskiej zdawałem trzy razy. Powiedziałem sobie: do trzech razy sztuka, a jak się nie uda, idę do wojska. Więc gdyby mi się nie udało, pewnie zostałbym wojskowym. Albo muzykiem, bo to było moje drugie po aktorstwie marzenie - mówi PAWEŁ MAŁASZYŃSKI, aktor Teatru Kwadrat w Warszawie.

Olga Sobolewska: Właśnie dostałeś tytuł "Viva! Najpiękniejszy". Jak się z tym czujesz? Paweł Małaszyński: Jest mi bardzo miło, przede wszystkim dlatego, że zostałem wybrany głosami czytelników i widzów. Bardzo dziękuję. Nie wiem, co przesądziło o moim zwycięstwie. Zachowuję dystans do takich laurów i świat nie przewróci mi się do góry nogami. Następnego dnia po prostu wróciłem do domu i spędziłem dzień z żoną i synkiem. Nie odpowiada Ci zainteresowanie i szum medialny wokół Ciebie? Tak troszeczkę jest. Na takie imprezy jak zorganizowana przez "Vivę!" czy konferencje prasowe chodzę, bo promuję serial. Ale poza tym raczej nie bywam. Lubię domowe pielesze. Kiedy poczułeś, że jesteś popularny? Zdałem sobie z tego sprawę, gdy pod moim oknem pojawili się paparazzi. To było już po "Oficerze", w trakcie zdjęć do "Magdy M.". Zszedłem na dół, pogadałem z nimi chwilę, bo nie wiedziałem, o co chodzi. Potem okazało się

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Po nocnych lokalach tylko z żoną

Źródło:

Materiał nadesłany

www.nowydzień.pl

Autor:

Olga Sobolewska

Data:

13.02.2006