EN

17.05.1994 Wersja do druku

Po Krystynie Jandzie kolej na Jerzego Stuhra

Nic nowego pod słońcem. Niech nikogo nie mylą pozory. Wacław w wykonaniu {#os#319}Gajosa{/#} to nu­worysz. Mimo rozmów z Alfredem o towarzyskim życiu salonów, wyłazi z niego brak ogłady przekazywanej z genami. A nuworysze z reguły są pewni siebie. Cóż - powiodło im się w życiu, wygrali los, mają pieniądze. Dlaczego więc nie miałoby się im powieść w małżeństwie? Wierzą w po­tęgę forsy, fundują pierścionki poko­jówkom i tę sytą pewność rozciągają także na wierność własnej żony. To nie jest bynajmniej przykład współczesny. Widać podobnie było w czasach Fredry, choć reżyser Krzy­sztof {#os#694}Zaleski{/#}, świadomie "rozebrał" Alfreda z munduru, w którym naj­częściej był prezentowany w tej fred­rowskiej komedii. Więc - jeszcze bardziej ową historię o małżeństwie i zdradzie uczynił nam współczesną. Nie żeby dziś kogoś zbulwersował mąż skubiący służącą w tyłek czy żona przyprawiająca rogi z najlep­szym pr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Po Krystynie Jandzie kolej na Jerzego Stuhra

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Lubelski nr 94

Autor:

Maria Dobosiewicz

Data:

17.05.1994

Realizacje repertuarowe