Pobyt połączonych sił Teatru Provisorium i Kompanii Teatr w Nowym Jorku stale prowokował sensacyjne wydarzenia. Wybitna pisarka Susan Sontag ukończyła właśnie esej o lubelskiej "Ferdydurke". Z kolei autor głośnych "Sąsiadów", profesor New York University Jan Tomasz Gross uznał spektakl za jeden z najwybitniejszych prezentowanych w stolicy świata w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Gross zaproponował lubelskim artystom; Opryńskiemu, Mazurkiewiczowi, Zgietowi, Brzezińskiemu i Tomicy wstąpienie do... KGB. Uspokajamy - KGB to nazwa jednego z najbardziej znanych nocnych klubów na Manhattanie, położonego niemal vis--vis teatru LaMaMy. Wejście do KGB okazało się jednak niemożliwe, bo do otwarcia lokalu brakowało jeszcze 45 minut, a rośli ochroniarze, ubrani w długie skórzane płaszcze i kapelusze, mówiący po angielsku z wyraźnym puszkinowskim akcentem, nie dali namówić się na "nieregulaminowe" wpuszczenie polskiej grupy. Polacy znaleźli się na chodniku. Dosłownie, bo udali się do innego nowojorskiego klubu o nazwie "Side Walk", czyli... "Chodnik". Trafiono (nieprzypadkowo) na tzw. happy hour, szczęśliwą godzinę. Oznaczało to, że za każdego nabytego w barze drinka dostawało się takiego samego gratis. Profesor Gross zamówił "bożole nuwo", artyści pozostali przy piwie i soku pomidorowym (Opryński). Potoczyła się rozmowa o