- Ubolewamy, że teraz wszystko jest z internetu. Młodzi bez komputera nic nie zrobią. A kiedyś scenografowie mieli wizję, wiedzieli, czego chcą - mówią Halina Gocyła, Jolanta Stompel-Jędrecka i Jolanta Trzcińska, krawcowe z Teatru Zagłębia w Sosnowcu. Rozmowa Aleksandry Boćkowskiej w Dwutygodniku.
Więcej niż barak, raczej parterowa dobudówka przy kamienicy, która mieści część biur Teatru Zagłębia. Tutaj schowała się pracownia krawiecka. Sam teatr pyszni się po drugiej stronie ulicy, która - jak zaraz się okaże - wygłusza nerwy towarzyszące szykowaniu spektakli, emocje związane z premierami i w ogóle cały ten zgiełk. Kiedyś pracowało tutaj osiem osób, po cztery w działach damskim i męskim. Dziś zostały trzy. Jolanta Stompel-Jędrecka szyje kostiumy dla aktorek, Halina Gocyła kroi dla aktorów. Brygadzistka Jolanta Trzcińska kroi damskie, szyje męskie. Zanim zaczniemy rozmawiać, przeprawiamy się przez jezdnię, by zwiedzić ulokowany na strychu Teatru magazyn kostiumów. Akurat skończyły robić tam porządki. Zatem buty stoją w rzędach, żupany sąsiadują z kontuszami, pękate stroje dla szerszeni z innymi kostiumami z bajek. Dworskie suknie, by docenić ich piętrowe konstrukcje, trzeba wyjąć z folii. JOLANTA TRZCIŃSKA: Jak przyszłam