JEDEN ze znanych krytyków filmowych wyznał, że przed napisaniem recenzji zdarza mu się oglądać dzieło kilka a nawet kilkanaście razy, bo dopiero wówczas jest w stanie poddać je wnikliwej analizie i uczciwie ocenić. Bardzo wątpię, czy kilkanaście wieczorów spędzonych na przedstawieniach "Balkonu" Jeana Geneta rozwiałoby te wszystkie wątpliwości i niejasności, z jakimi zapewne większość widzów opuszczała Teatr "Wybrzeże" po spektaklu premierowym. Wszelkie pytania, interpretacyjne meandry pułapki nie świadczą bynajmniej źle o inscenizacji Ryszarda Majora. Z Genetem bowiem inaczej być nie może, jego wyjątkowa twórczość - zaskakujące, efektowna i wieloznaczna - fascynuje tym właśnie, że daje wprost niezliczone możliwości odczytania, odnajdywania wciąż nowego sensu. I tak jak bardzo trudno byłoby odpowiedzieć na dziecinne pytanie "o czym mówią dramaty Geneta", tak też wcale niełatwo określić konwencje jego pisarstwa. Poradzili sobie z tym c
Tytuł oryginalny
Po drugiej stronie lustra
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki nr 251