Spektakl idealizuje Majakowskiego, ale nie podaje żadnych argumentów, które by taką ocenę potwierdziły. Krytykuje współczesność, ale powierzchowność ocen i obserwacji nie pozwala traktować tej krytyki poważnie - o spektaklu " np. Majakowski" w reż. Krystyny Meissner we Wrocławskim Teatrze Współczesnym pisze Marta Bryś z Nowej Siły Krytycznej.
Idea spektaklu była szlachetna: opowiedzenie tragicznej biografii Majakowskiego najpierw poprzez inscenizację kompilacji jego dramatów "Pluskwy" i "Łaźni", następnie zderzenie poezji z językowymi szablonami i pustosłowiem współczesności. Niestety, konwencjonalne teatralne znaki zepchnęły spektakl na mielizny banału i niejasności. Krystyna Meissner podzieliła spektakl na dwie części. Pierwsza, zrealizowana na Dużej Scenie, ze scenografią Andrzeja Witkowskiego to inscenizacja "Pluskwy" w rosyjskim teatrze. Na próbie generalnej obecni są Majakowski (Bartosz Woźny), reżyser (Tomasz Cymerman) oraz Cenzor (Jerzy Senator). Ostatni z rosnącym zniecierpliwieniem przygląda się kolejnym obrazom "Pluskwy", by ostatecznie wydać nakaz zatrzymania premiery. Ze względu na groteskowość i realizm inscenizacji jasne jest, że nie chodzi o teatralne ujęcie tematu, ale o poglądy i twórczość Majakowskiego. W "Pluskwie" bowiem aktorzy ubrani są w waciaki, robotnicze bu