Dobre, niemal entuzjastyczne opinie nadchodziły z Wrocławia. "Pluskwa" Jarockiego rosła w nich do wymiarów bez mała wydarzenia sezonu. Chętnie w to wierzyłem, bo rzecz wydawała się prawdopodobna: jakąś gwarancją było nazwisko Majakowskiego, sporo obiecywało nazwisko Jarockiego. Niewiadomą był tylko wrocławski Teatr Współczesny, w którym "Pluskwa" Jarockiego jest grana; nie był to dotąd teatr najwybitniejszy, może nawet powiedzieć to trzeba bez eufemizmów - teatr sprawny artystycznie. I myślę, że przypuszczenia były słuszne: choć bowiem spektakl ten na pewno nie jest wydarzeniem, chód teatr Witkowskiego trudno nadal nazwać teatrem dojrzałego zespołu, to jednak ani Majakowski, ani Jarocki-reżyser rażącego zawodu nie sprawili. Oczywiście, trzeba to wyjaśnić: Majakowski jako autor "Pluskwy" i Jarocki jako autor zamysłu przedstawienia, nie jego realizacji. Pierwsze jest proste. Z trzech najważniejszych sztuk Majakowskiego "Pluskwa" jest najsłabsz
Źródło:
Materiał nadesłany