Na premierach w warszawskiej operze czuję się trochę jak przybysz z prowincji. Przeciskając się wśród zaparkowanych przed frontem lśniących limuzyn z daleka sprawdzam zagęszczenie ochroniarzy przy głównym wejściu. Gdy gościem ma być sam prezydent, dodatkowym znakiem jest chodnik rozłożony na frontowych schodach. Przybycie pani premier i innych dostojników państwowych zapowiada obecność facetów w ciemnych garniturach z mikrofonami od krótkofalówek za uchem. Hanna Suchocka bywa na prawie każdej premierze. Przed drzwi wejściowe zajeżdżają wtedy rządowe auta: krótkie zamieszanie, przy samochodzie wyrasta jak spod ziemi dyrektor Pietras, prowadzi panią premier po schodach i znikają w gabinecie, gdzie gość zdejmuje okrycie, aby po chwili pojawić się w dyrektorskiej loży. Zanim podniesie się kurtyna, tam właśnie kierują się spojrzenia całej widowni, "zaludnionej" w kilkudziesięciu procentach przez postaci znane z okienka telewizora. Kurtyna powoli
Tytuł oryginalny
Plusk żywej wody
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Łódzki" nr 14