"Marienbad czyli qui pro quo między dwoma miastami w listach i telegramach" w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Iwona Świerżewska w idziemy.
Najnowsza premiera Teatru Żydowskiego im. Estery Rachel i Idy Karpińskich to tryskająca humorem opowieść o żydowskiej arystokracji z warszawskich Nalewek, która co najmniej raz w roku udaje się na wypoczynek "do wód". Pod pozorem podreperowania zdrowia czy utraty zbędnych kilogramów zmęczone żony wyrywają się spod kurateli zazdrosnych mężów, podstarzali panowie chcą przeżyć niezobowiązujący flirt, a młodziutkie panny wchodzą w komitywę ze swatami w nadziei na korzystne zamążpójście. Zderzenie wszystkich tych intencji w małym środowisku, gdzie wszyscy się znają, nikt nie przepuści najmniejszej okazji do plotek, a każde słowo wypowiedziane w Marienbadzie odbija się szerokim echem w Warszawie, a nawet w Odessie, skutkuje mnóstwem zabawnych nieporozumień. "Marienbad" jest to więc historia o miłości, zazdrości i ludzkich przywarach, opowiedziana z lekkością w 36 listach, 14 notatkach i 46 telegramach. Obok humoru niewątpliwym atutem spektaklu