Słynne spoliczkowanie to temat, na który miałem się nie wypowiadać, nie zabierać zdania, nie wyrażać opinii, gdyby nie pewna zabawna anegdota poboczna... I o niej słów kilka, nie o samym z Teatru Słowackiego zdarzeniu. Z sobotniej wyprawy nocnej przywlokłem określenie, które - zważywszy na medialną popularność gestu bohatera - być może wejdzie do powszechnego użycia. Chodzi o związek frazeologiczny "zacytować Profesora Markowskiego" - pisze Piotr Marecki w Gazecie Wyborczej - Kraków.
"Wyprawa nocna, wyprawa nocna, czy na niej byłeś? Wyprawa nocna, wyprawa nocna, czy dobrze się bawiłeś? Wyprawa nocna, wyprawa nocna, powiedz mi chłopaku, czy taką zaliczyłeś?" - cytowałem sobie słowa mojego ulubionego krakowskiego składu hiphopowego, czyli Firmy, wracając w niedzielę o 6 nad ranem z prawdziwej "wyprawy nocnej" po klubach Archipelagu Rynek. I chociaż w przeciągu 9 godzin odwiedziłem zaledwie 3 knajpy (Pauzę, Psa i Folię), to łatwiej byłoby mi wymienić osoby, których nie spotkałem, niż galerię person, które przez ww. miejsca się przewinęły. Kiedy nazajutrz na własny użytek starałem się ustalić, o czym owej nocy rozmawiało się w Krakowie, uświadomiłem sobie, że tematem numer jeden było najsłynniejsze w XXI wieku spoliczkowanie Wielkiego Pisarza. I właściwie mógłbym napisać elaborat o jakości i sile argumentów za i przeciw wytaczanych przez bywalców ww. knajp, zarówno tych, którzy wskazywali na upadek wartości w IV