Gołym okiem widać, że prace przy remoncie płockiego teatru posuwają się do przodu. Zakończono fasadę od wejścia głównego i pomieszczenia administracyjne od alei Jachowicza. Przyciąga uwagę "komin", wyrastający z bryły budynku.
"Komin" - to w gwarze teatralnej nadscenie, służące do podciągania dekoracji. To był jeden z wielu mankamentów gmachu, niedostosowanego do potrzeb teatru, budowanego z przeznaczeniem na ośrodek kultury i sztuki. Teraz w kominie, w którym ukrytych zostało 21 sztankietów (rur na bloczkach), zmieści się cała potrzebna do danego przedstawienia scenografia. W nadscenium będą również umieszczone reflektory. Dyrektor Marek Mokrowiecki, który pomiędzy przedstawieniami granymi w gościnnych salach Zespołu, Dzieci Płocka i Państwowej Szkoły Muzycznej, dogląda prac budowlanych, uważa, że nowy sezon zacznie się już w nowym gmachu. - W stanie surowym jest scena kameralna na 120 miejsc, zaprojektowana tak, aby twórca spektaklu mógł dowolnie zmieniać układ widz-aktor. Mieści się nad kawiarnią Wrzos, tam, gdzie była antresola. Trwają też prace w patio. Będzie ono połączone z tak zwaną kieszenią teatralną, czyli miejscem do składowania dekoracji. W wielu t