Z ruin zaczyna się wyłaniać elegancka architektura nowego teatru. Teraz już każdy może sobie wyobrazić, jak płocka scena będzie się prezentować w przyszłości.
Najpierw oczy przechodniów przyciągał gigantyczny komin, który pomieści ponad 20 scenicznych wyciągów, teraz trudno nie zauważyć montowanych właśnie wielkich szklanych tafli. Finansowana z pieniędzy województwa mazowieckiego (blisko 21 mln zł) modernizacja płockiej sceny rozpoczęła się pod koniec 2005 r. Wtedy jeszcze wszyscy wierzyli, że uda się ją zakończyć jesienią 2006 r. Nic z tego, pierwotny termin dawno minął, a końca inwestycji nie widać. Okazała się zbyt skomplikowana i nieprzewidywalna. Do tego doszły ciągnące się miesiącami procedury formalne - czekanie na kolejne pozwolenia, uzgadnianie szczegółów projektowych itd. - Zrobione jest to, czego nie widać, czyli np. wymiana instalacji - opowiada dyrektor teatru Marek Mokrowiecki. - Choć chwilami pracuje tu kilkadziesiąt osób, sama budowa zakończy się najwcześniej wiosną. Potem rozpocznie się to, co najbardziej pracochłonne, czyli wykończeniówka. Równolegle toczyć się