Już w sobotę w płockim teatrze [na zdjęciu] kolejna premiera - "Sługa dwóch panów" Carlo Goldoniego. Twórcy obiecują, że będzie to spektakl zwrócony w stronę widza: rozśpiewany i radosny. Finałową piosenkę mają śpiewać już wszyscy: aktorzy i publiczność.
Wszyscy, którzy widzieli tę sztukę, w jakiejkolwiek realizacji, podkreślają jedno: to ponad dwie godziny wspaniałej zabawy. Rzecz dzieje się w Wenecji, w czasie karnawału. Klarysa i Sylwiusz kochają się do szaleństwa, problem polega jednak na tym, że do miasta wraca Fryderyk Rasponi. Wszyscy myśleli, że Fryderyk zginął w pojedynku, on tymczasem nie dość, że żyje, to jeszcze upomina się o obiecaną mu kiedyś rękę Klarysy (a także o jej dość pokaźne wiano). Publiczność dość szybko orientuje się jednak, że Fryderyk to nikt inny jak Beatrycze, siostra Fryderyka, która przybywa do miasta odnaleźć ukochanego Florynda. Główną postacią sztuki jest Trufaldyno, sługa przebranej w męski strój Beatrycze, który swe usługi oddaje także Floryndowi. Stara się, by żaden z jego pracodawców nie dowiedział się o tym drugim, kręci, kluczy, kombinuje, w dodatku on sam zakochuje się... Uff, może na tym poprzestańmy, ta straszliwie zagmatwana fabuła j