- Jestem dramatopisarzem osobnym - po prapremierze swej sztuki w płockim teatrze mówił Jarosław Jakubowski. - Przypięto mi łatkę twórcy prawicowego, co skazuje mnie na pewien rodzaj banicji. Łatka jest niesprawiedliwa, bo nie jestem ani prawicowy, ani lewicowy. Ale lubię być taki osobny.
W czwartkowy wieczór w Piekiełku, na najmniejszej scenie płockiego teatru, Mateusz Olszewski wystawił "Magika" [na zdjęciu] - groteskową jednoaktówkę Jarosława Jakubowskiego. Autor mieszka w Komorowie, a pracuje w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy, był dziennikarzem, krytykiem, jest poetą i dramatopisarzem. Przyjechał do naszego miasta na prapremierę swej sztuki. Po spektaklu opowiadał publiczności o sobie i swoich tekstach. I właściwie nie sposób myśleć o "Magiku" w oderwaniu od niego i tego, co mówił. - Zawsze fascynowali mnie klauni i magicy - przyznawał. - Szczególnie ci występujący w trzeciorzędnych przedstawieniach w prowincjonalnych miastach. Przyglądałem się im uważnie. I... współczułem im. Byli tacy zmęczeni, żałośni, często skacowani starsi faceci, w znoszonych kostiumach. Zapewne z tej fascynacji powstał "Magik" - rozpisana na dwie postacie przypowiastka o magiku nieudaczniku, który bawi publiczność sztuczkami niewypałami.