"Mieszczanie" w reż. Marcina Groty na deskach Teatru "Wybrzeże" to przede wszystkim rodzinna saga o ludziach, którzy nie potrafią się porozumieć i znaleźć sobie miejsca w życiu. Napięcia i emocje między postaciami dramatu są jednak tak słabe, że pytanie dlaczego - przestaje mieć sens.
Reżyser - Marcin Grota,który podjął się wraz z Małgorzatą Buchalik nowego tłumaczenia dramatu "wypreparował" "Mieszczan" ze społeczno-politycznych kontekstów i położył nacisk przede wszystkim na egzystencjalne dramaty bohaterów. Problem ze swoim życiem mają niemal wszyscy. Zakochana nieszczęśliwie Tatiana (w tej roli Magdalena Boć, która choć całkiem dobrze unosi ciężar dramatycznej postaci, to zbyt często kryguje się na rozkapryszoną dziewczynkę) i jej brat - Piotr (w wykonaniu Wojciecha Kalarusa to już nie młody inteligent-buntownik, ale zwykły leń patentowany, żyjący z pieniędzy tatusia). Ojciec (gościnnie grany przez Witolda Dębickiego) - jest draniem i chętnie wskoczyłby z Heleną (Elżbieta Komorowska), lokatorką której wynajmuje mieszkanie, do łóżka. Ta nie chce jego pieniędzy, ale wcale nie wychodzi na tzw. kobietę uczciwą, gdyż swoje "usługi" chętnie ofiarowuje innym - tyle, że młodszym. Z bylejakością swojego życia zmaga