Hamlet długo obywał się bez ciała. W teatrze jego cielesność jeszcze do niedawna miała ograniczony wpływ na to, kim był na scenie. Antygona wieki całe czekała, żeby pokazać się od tej strony. Wujaszek Wania robił wszystko, żeby swoim ciałem nie zaprzątać uwagi widzów. Za to Woyzeck ciało miał od początku. To za sprawą swojej cielesności zasłużył na miano antybohatera. Bo przecież nie obłęd, nie zbrodnia, nie zazdrość i nie podła pozycja społeczna sprawiały, że był żałosny, lecz ciało - upokorzone fizjologią i na różne sposoby poniżane. Ten motyw podjął Krzysztof Warlikowski, realizując na scenie Opery Narodowej Wozzecka Albana Berga z librettem na podstawie dramatu Georga Buchnera. Nacisk położył jednak nie tyle na zawartą w dramacie antynomię ciała i woli, odczuwania i wyrażania, ile na dialektykę natury i kultury wpisaną w kwestię płci. Według Warlikowskiego, to w płci, której społeczeństwo narzuca obowiązujący kos
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog - Warszawa nr 4