Oglądając spektakl Grzegorza Wiśniewskiego, w błyskawicznym tempie przechodzimy ponadstuletnią drogę od XIX-wiecznej ufności w porządek świata po bezradność końca drugiego tysiąclecia. Młody krakowski reżyser, opracowując wczesny, niedokończony, a jednak chętnie grany dramat Antoniego Czechowa, pokazał, że potrafi kształtować formę widowiska. Muzyczność tego spektaklu to nie tylko niepokojące, natarczywe "tło" skomponowane przez Bolesława Rawskiego, ale przede wszystkim reżyserskie panowanie nad tempem i rytmem przedstawienia . Pierwsze sceny przebiegają tak samo jak rozgrywana na oczach widzów partia szachów. Jesteśmy w XIX wieku, w czasie odziedziczonej po poprzednich epokach wiary w rozum. Po chwili okazuje się, że to pozór. Wystarczy wejście nędznej kreatury, jaką jest wiejski nauczyciel bez dyplomu Płatonow, by ludzkie figury zaczęły w niekontrolowany sposób zmieniać pozycje. Emancypantka Maria Greków będzie miała dość hartu, że
Tytuł oryginalny
"Płatonow" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 227