Fragmenty Laudacji Tadeusza Różewicza z okazji nadania Jerzemu Grzegorzewskiemu doktoratu honoris causa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi 17 maja 2001 roku.
Jak zwykle w moich wspomnieniach, pierwsze spotkanie z tym Drugim tonie we mgle, w mroku, z latami zamienia się w nierealną scenę. Tym razem chodzi o spotkanie z Jerzym Grzegorzewskim. (...) Przed laty w Łodzi obejrzałem przedstawienie "Mewy" młodego wówczas Jerzego Grzegorzewskiego. (...) Pamiętam dziwną przestrzeń, którą Grzegorzewski nie tyle wypełnił, co zorganizował elementami plastycznymi. (...) Nie prowadziłem nigdy pamiętnika czy regularnego dziennika, nie robiłem notatek na temat oglądanych sztuk... wszystko zbierało się w pamięci, która zawodzi. A więc w pamięci została przestrzeń i elementy plastyczne, jakby białe struny czy linie... Widziałem wiele przedstawień Grzegorzewskiego... w Łodzi to było pierwsze, a potem we Wrocławiu... w Krakowie i Warszawie. Teraz, po latach, wszystkie przedstawienia Grzegorzewskiego zbiegły się w koło, zaczarowane koło, które Jerzy Grzegorzewski - przecież z wykształcenia plastyk malarz - zakreśli�