Przemijanie, starość, śmierć, mające w dramacie Srbljanović siłę stygmatu, tu stanowią tylko element scenicznej dekoracji - o "Szarańczy" w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Polskim w Poznaniu pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.
Biljana Srbljanović to jedna z najbardziej niedocenianych w Polsce czołowych europejskich dramatopisarek. Gdyby nie kilka realizacji najsłynniejszego jej dramatu - "Sytuacji rodzinnych", właściwie można by mówić o zupełnym pominięciu na polskich scenach laureatki wielu prestiżowych nagród teatralnych (m.in. Europejskiej Nagrody "Nowa Teatralna Rzeczywistość"). Poza "Sytuacjami rodzinnymi" wyreżyserowano w Polsce tylko jedno przedstawienie na podstawie tekstu Srbljanović - "Upadek" w reż. Andre Hübnera Ochodlo w Teatrze Atelier i jeden Teatr TV - "Ameryka, część druga" w reż. Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej. W tym roku niespodziewanie zainteresowanie innym dramatem Serbki - "Szarańczą" - wykazali Paweł Szkotak i Izabella Cywińska (reżyserię "Szarańczy" powierzyła Natalii Sołtysik). Obojgu zależało na prapremierze tekstu opublikowanego w 2005 roku. Wyścig o pierwszeństwo wygrał Paweł Szkotak, ale tak się zapędził w tej rywalizacji, że stworzył s