Po teatralnym pokazie kolejnego kawałka bardzo cierpiącej pisarsko-reżyserskiej duszy Marka Fiedora podjąłem nieodwołalną decyzję, że zostanę kucharzem, albowiem też posiadam duszę bardzo cierpiącą. Cierpi ona mianowicie z powodu buł z pasztetem drobiowym, które od lat maniakalnie zjadam na kolację. Przed zaśnięciem wiedziałem już, że muszę pójść śladem Fiedora. Skoro on wziętym pisarzem teatralnym został tylko dlatego, że mu się zachciało być wziętym pisarzem teatralnym, to mnie zachciewa się być wziętym kucharzem, w związku z czym niechybnie stanę się wziętym kucharzem. Wprawdzie, od twórczej metody Fiedora wychodząc, mógłbym stać się kimkolwiek, choćby wziętym koniarzem, decyduję się jednak na gastronomię. Pichcić chcę, bo czuję, że na samej tylko bule z pasztetem drobiowym dusza ma długo nie pociągnie. Metoda twórcza Fiedora! Przede wszystkim do pichcenia należy się prawidłowo ubrać. Przypomniałem sobie główny smak
Tytuł oryginalny
Płacz, misiu, płacz...
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 76