Problemu nie rozwiąże się poprzez wytykanie, w której instytucji zarabia się więcej, a w której mniej, bo nie jest to wspólny worek z pieniędzmi i odjęcie jednym nie spowoduje, że przybędzie drugim - prof. dr hab. Jerzy Limon, dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, odpowiada na artykuł w Polsce Dzienniku Bałtyckim, dotyczący wynagrodzeń w instytucjach kultury.
Szanowny Panie Redaktorze! Z zainteresowaniem przeczytałem we wczorajszym "Dzienniku Bałtyckim" artykuł redaktora Jacka Wiercińskiego pt. "Muzealnicy zapowiadają protest", poruszający ważną kwestię wynagrodzeń w sferze kultury. Zgadzam się z autorem artykułu, że zaniedbań tu wiele, narastających przy tym od lat, stąd rozdrażnienia i pretensje. Problemu nie rozwiąże się jednak poprzez wytykanie, w której instytucji zarabia się więcej, a w której mniej, bo nie jest to wspólny worek z pieniędzmi i odjęcie jednym nie spowoduje, że przybędzie drugim. Podobnie jest w szkolnictwie wyższym - na tym samym stanowisku płace mogą być uderzająco różne. Nierówności wynagrodzeń w kulturze wynikają przede wszystkim z faktu, że raz ustalone płace rosną bardzo wolno (np. o wskaźnik inflacji), albo - zamrożone - nie rosną wcale. Dlatego w instytucji założonej - dajmy na to - dwadzieścia lat temu, kiedy i średnia krajowa była inna, pensje będą dziś r