EN

21.04.2008 Wersja do druku

Warszawa. Wołodyjowski na Bielanach

Mały rycerz wyszedł z klasztoru, a Jan III Sobieski przyjechał na koniu. Wczoraj przy kościele kamedulskim na Bielanach znakomici aktorzy odegrali scenę wyciągania małego rycerza z klasztoru z powieści Henryka Sienkiewicza "Pan Wołodyjowski".

Pod wieżą kościoła tłoczyli się wierni, którzy wyszli z przedpołudniowej mszy, oraz ci, którzy specjalnie przyszli na widowisko. Stawali na konarach drzew i ogrodzeniu, żeby lepiej widzieć i móc robić zdjęcia telefonami komórkowymi. Na podwyższeniu ustawionym przed kościołem aktorzy brawurowo zinterpretowali piąty rozdział powieści Sienkiewicza, którego akcja częściowo rozgrywa się w klasztorze kamedulskim na Mons Regius (Górze Królewskiej), czyli dzisiejszych Bielanach. Zaszył się tam Jerzy Michał Wołodyjowski po śmierci narzeczonej. Zdarzenie tak nim wstrząsnęło, że postanowił resztę życia spędzić na kontemplowaniu sentencji "Memento mori". Wczoraj zobaczyliśmy, jak Zagłoba (Andrzej Grabowski) przyjechał do klasztoru, żeby fortelem wydobyć z niego Wołodyjowskiego (Zbigniew Zamachowski). Powiedział mu, że jego przyjaciel Kettling (Wojciech Malajkat) jest umierający i muszą do niego pojechać. Wołodyjowski zgodził się. Oczywi�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wołodyjowski na Bielanach

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 94

Autor:

Izabela Szymańska

Data:

21.04.2008