Karczma. Janusz Palikot, w czerwonej koszuli, pije piwo z ubranymi w górnicze mundury związkowcami z "Sierpnia 80". Ktoś powie: Palikot wśród górników - populizm, szczyt demagogii. Powyższa scena jednak jakoś uwodzi, bo niczego w naszej polityce nie brakuje tak, jak dobrze pojętego populizmu - pisze Witold Mrozek w felietonie dla e-teatru.
Dwa lata temu działacze związku okupowali biuro poselskie Palikota - dziś razem z nim przy kuflach śpiewają bojową pieśń: "My som chopcy z Sierpnia 80 / A jest nos niymało / Kto na drodze stanie, ten wpierdol dostanie / Aż byndzie trzeszczało". Aż chciałoby się móc uwierzyć, że zaraz powstanie z tego mariażu solidna socjaldemokratyczna partia w starym stylu, ideowa i z mocnym związkowym zapleczem. Ktoś powie: Palikot wśród górników - populizm, szczyt demagogii. Powyższa scena jednak jakoś uwodzi, bo niczego w naszej polityce nie brakuje tak, jak dobrze pojętego populizmu. Czyli - głoszenia takich haseł i odnoszenia się do takich problemów, które bezpośrednio dotyczą interesów szerokich grup ludzi. Z nieustannie międlonego przez polityków i dziennikarzy oburzenia populizmem, z ciągłych przestróg przed "populistycznymi zagrywkami" narodziła się osobliwa postawa, którą nazwać by można antypopulizmem obsesyjnym. I zawładnęła umysłami. To