EN

18.09.2004 Wersja do druku

Piszę o kimś, czyli o sobie

- W Nowym Jorku w jedną chwilę przestał istnieć Głowacki playboy, środowiskowy pisarz, przewrotny felietonista i ozdoba przyjęć. Narodził się za to przestraszony, źle mówiący po angielsku nieznany pisarz bez pieniędzy - fragment autobiografii JANUSZA GŁOWACKIEGO "Z głowy" publikuje Gazeta Wyborcza.

W połowie lat sześćdziesiątych, kiedy trenowałem boks, zgłosił się do klubu sportowego Gwardii Władek Dańczewski. Miał 16 lat i dobre bokserskie pochodzenie, bo akurat uciekł z poprawczaka. Miał absolutny talent do bicia, ale miał też problem. Władek uważał umieszczenie go w poprawczaku za niesprawiedliwość. Wysłał w tej sprawie list do Władysława Gomułki, ale nie dostał odpowiedzi, więc z zemsty kazał sobie wytatuować na czole Chuj w dupę Gomułce. Chuj się wtedy pisało bez c, czyli była jedna litera mniej. Trener kazał mu ten wzorek usunąć, ale Władek powiedział, że w życiu i jeszcze długo nie. Trener był zmartwiony, bo się w zasadzie z treścią napisu zgadzał, ale perspektywa kłopotów była za duża i Władka wyrzucił. Właśnie na ćwiczeniach u profesora Jana Kotta zajmowaliśmy się tragizmem i jego rodzajami. Otóż przypadek Władka można było od biedy podciągnąć pod tragizm w rozumieniu młodego Marksa. Władek miał r

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Żart bogów

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 220

Autor:

Janusz Głowacki

Data:

18.09.2004