Podczas przedstawienia "Piotrusia Pana", jakie przygotował właśnie Teatr "Wybrzeże'', dzieciaki piszczą z uciechy, podniebne loty wywołują chóralne okrzyki zachwytu, a pojawienie się psa Nany lub Krokodyla powoduje tzw. frenetyczne oklaski. Teatr to takie miejsce, gdzie można latać. Prawie już o tym zapomnieliśmy. Bowiem to miejsce osobliwe częściej - niestety! - kojarzy się nam z nudziarstwem, podawanym zazwyczaj w oparach egzystencjalnych, niż z zabawą, czarami i dziwami wszelakimi. Niegdyś kochaliśmy operetki, dzisiaj wolimy nieszpory. Takie widać czasy. Na szczęście są wyjątki. Co prawda dla dzieci, ale i to dobre. Podczas przedstawienia "Piotrusia Pana", jakie przygotował właśnie Teatr "Wybrzeże" dzieciaki piszczą z uciechy, podniebne loty wywołują chóralne okrzyki zachwytu, a pojawienie się psa Nany lub Krokodyla powoduje tzw. frenetyczne oklaski. "Piotruś Pan" Jamesa Matthew Barriego to książka, z której można nie wyra
Tytuł oryginalny
Piotruś na flugu
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki nr 294