Zabawa makabrą, fatalizm i okrucieństwo, zderzenie na smoleńskich schodach, Szekspir w tempie netfilksowym. Teatr dla ludzi, a równocześnie nie pozbawiony ambicji - pisze Piotr Zaremba w Tygodniku TVP.
"Teatr Telewizji dość powszechnie uchodzi za ramotę" - takim jednym zdaniem próbował się rozprawić we wrześniu 2019 roku Jakub Majmurek, kiedyś krytyk filmowy, dziś propagandzista, z kilkudziesięcioma przedstawieniami, które wyprodukowała w ciągu kilku sezonów TVP. To część pamfletu zamieszczonego w "Magazynie TVN24" przy okazji kampanii wyborczej. Autor nie potrafi poprzeć tej tezy żadnym przykładem, ba, formuła "powszechnie uchodzi" pozwala przypisać tę opinię bardziej jakiejś "zbiorowej mądrości" niż sobie. Zapewne nie ogląda, ale pogląd naturalnie ma. Jest dokładnie na odwrót. Lubię polski teatr, bo znajduję w nim wciąż przedstawienia żywe, wzruszające, czasem mądre, profesjonalnie przygotowane i sugestywnie wykonane. A jednak rzadko kiedy dostrzegam w nim refleks rozmaitych debat dotyczących Polski jako wspólnoty. Albo ich protezą stają się ideologiczne monologi, manifesty, specjalność warszawskiego Teatru Powszechnego i nies