- Teatr to dla mnie aktorska siłownia. Żeby być w dobrej formie zawodowej, należy w teatrze grać. Być w ciągłym kontakcie z widzem - mówi aktor PIOTR ADAMCZYK.
Za chwilę będzie tak - gdzie nie spojrzysz, wszędzie Adamczyk. Do kin wchodzi "Święty interes". O "zmywaniu" z siebie ról, gestapowskim mundurze i własnej restauracji z Piotrem Adamczykiem rozmawia Ryszarda Wojciechowska Oj, mało coś Pana ostatnio w kolorowych mediach. Trzeba się niepokoić? - A ja wcale nie żałuję. Cieszę się z tego skromnego, niekontrolowanego przecież przeze mnie udziału w świecie kolorowych gazet. Naprawdę. Może dlatego mało, że ciężko Pan pracował. Nie balował. Wkrótce premiera filmu "Święty interes". Pan w kasku z gwiazdami na plakacie rozśmiesza do łez. - No tak, zamiast tańca z gwiazdami mam gwiazdy na kasku (śmieje się). "Święty interes", który pani już na festiwalu filmowym w Gdyni oglądała, to film lekki. Ale może wywołać, mam nadzieję, dyskusję na temat naszego braku dystansu do siebie, do naszych narodowych wad. Przecież my pewne rzeczy traktujemy tak śmiertelnie poważnie. I na kolana