Kto by się spodziewał, że piosenki Jana Kaczmarka, pisane dla kabaretu "Elita" (acz nie tylko), okażą się po latach piosenkami dla łże-elity. A jednak! Za sprawą Adama Opatowicza i Andrzeja Poniedzielskiego (ten ostatni objął szefostwo Sceny na Dole w Ateneum) zaprezentowano publiczności spektakl złożony z piosenek starych i lubianych, a jakby dziwnie nowych i aktualnych. Kompozycja przedstawienia i odpowiednio rozłożone akcenty tchnęły w te etapowe piosnki, pisane z myślą, by cenzurę przechytrzyć i reżimowi pokazać język, współczesnego ducha, a raczej współczesne zmory i lęki. Okazało się nawet, że niedopowiedzenia, najczęściej cenzuralnego chowu, dobrze tym tekstom zrobiły - to daje pole do szerszych skojarzeń i myślenia nieco powyżej poziomu doraźnej interwencji - tak jest choćby z piosenką o zwierzętach pożerających się z nienawiści czy "Naszą Europą", której refren brzmi jak przestroga albo wyrzut: "Twoja i moja, nasza, wspólny, o
Tytuł oryginalny
Piosenki dla (łże)elity
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd nr 11/18.03