Gdyby "Piosenkom pana Berangera" towarzyszyła mocna kawa i dobre wino, mógłbym przychodzić do Teatru Współczesnego codziennie. Nie wiem, kto zrobił w spektaklu robotę najważniejszą. Marta Stebnicka rzecz wyreżyserowała - trochę zdalnie, bo przeszkadzała jej choroba, więc kilkakrotnie przesuwano termin premiery. Ewa Kornecka i Andrzej Czopik napisali muzykę świetnie pasującą do starofrancuskich refrenów. Marcin Płaza, chłopak przy fortepianie, poprowadził głosy aktorów Teatru Współczesnego tak udanie, że wychodzimy odurzeni śpiewem bez mikrofonów, błyskotliwie zestrojoną harmonią chórów, magiczną akustyką piwnicznego wnętrza. Anna Sekuła, scenograf, łóżko na kółkach zmieniła w drzwi więzienia równie sprawnie jak w alegoryczny rydwan. Leszek Czarnota poprowadził aktorów tanecznym krokiem jak cudaczne marionetki lub linoskoczków objazdowego teatrzyku. Każdy z nich wniósł udaną cząstkę pracy i talentu do c
Tytuł oryginalny
Piosenka, bezcenny skarb
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Dolnośląska nr 36