Pozwoliłem sobie, przy opisie Jałty Fretka i Krasowskiego w Teatrze Małym ("Stolica" nr 49-1984) na trawestację przekonania Stachury, że "wszystko jest poezja" na "wszystko jest teatr". Teatr Studio sięgnął po tekst napisany przez rasowego dramaturga dla teatru a teatr z tego nie wyszedł. Dziwne, ale prawdziwe. Obejrzałem ten spektakl z jedenastego rzędu, który był rzędem chyba szóstym, bo dyrektor Grzegorzewski pięć pierwszych kazał hojną ręką skasować, żeby mieć miejsce na szerokie proscenium, olbrzymie jak na sztukę dla osób. To pewno ma jakieś podstawowe znaczenie. Nie rezygnuje się przecież bez poważnych przyczyn z kilkudziesięciu krzeseł w dobie reformy gospodarczej, która... A może właśnie ta reforma skłania do takiej rozrzutności, bo słyszę, że teatr także mordują za pomocą młotka FAZ: im wyższe "wpływy", tym więcej trzeba "odprowadzać" (i potem wyciągać rękę do min. Zygulskiego po zapomogę). Najpierw jednak refleksja osobi
Tytuł oryginalny
Pinter albo nie wszystko jest teatr
Źródło:
Materiał nadesłany
Stolica Nr 2