W zupełnie inny świat przenosi nas sztuka Harolda Pintera pt. "Urodziny Stanleya", wystawiona już raz przed jedenastu laty w Teatrze Kameralnym i grana obecnie w Sali Prób Teatru Dramatycznego(debiut reżyserski Zbigniewa Zapasiewicza). Jest to nieco Kafkowski świat zagrożenia i klinicznego strachu, nieco absurdalny chociaż osadzony w realiach codzienności. Nad sztuką (i w jeszcze większym stopniu nad przedstawieniem) unoszą się same pytajniki: wiemy, kim naprawdę jest lokator pensjonatu-niepensjonatu robotnika plażowego Petera i jego żony Meg - "bezrobotny muzyk" Stanley, nie wiemy, kim są dwaj tajemniczy przybysze, Goldberg i jego pomocnik McCann, z czyjego polecenia działają, czy mają Stanleya porwać czy zamordować, oczekiwał ich czy też oczekiwał wyzwalającego finału swego irracjonalnego strachu? A może to tylko tchórzliwa ucieczka Stanleya od życia i brutalna próba włączenia go w to życie z powrotem? A może zdradził jakiś gan
Tytuł oryginalny
Dwa światy: Druce, Pinter
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 262