"Madama Butterfly" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Operze Krakowskiej. Pisze Lesław Czapliński w Opcjach.
W świecie fikcji postacie niezbyt uczciwe bywają zazwyczaj bardziej udane i interesujące niż ucieleśnienia cnót wszelakich. I tak też jest w najnowszej krakowskiej inscenizacji Madame Butterfly (według Pucciniego), w której obydwaj odtwórcy roli Pinkertona sprostali wymaganiom i wysunęli się na pierwszy plan. Z tym małym zastrzeżeniem, że liryczny głos Pawło Tołstoja lepiej łączył się z głosem Marii Mitrosz, a tenorowi spinto Arnolda Rutkowskiego bardziej odpowiadałby dramatyczny sopran Ewy Biegas, bezsprzecznie najlepszej wykonawczyni partii Cio-cio-san, wcześniej znakomitej Halki. Pinkerton przed samym ślubem z Cio-cio-san bez najmniejszych skrupułów wznosi toast za przyszłe małżeństwo z Amerykanką. Powszechnie praktykowano wówczas sezonowe śluby oficerów marynarek (zarówno wojennych, jak i handlowych) z miejscowymi kobietami (vide Pierre Lotti i jego "Pani Chryzantema", która na jedenaście lat przed dramatem Belasco i dziełem Pucciniego posł