- Lawina błędnych, cynicznie ignoranckich decyzji władz różnych szczebli dokonała wielu zmian dewastujących artystyczny teatr w Polsce. Pod pozorem względów finansowych dokonuje się regresu, próby cofnięcia fali przemian - komercjalizacji instytucji teatralnych, powrotu do tak zwanego "teatru środka". "Teatr środka" to dziś eufemizm, to przykrywka teatru salonowego, teatru salonu, w którym bywają nasi prominenci - mówi KRYSTIAN LUPA w rozmowie z Rafałem Romanowskim w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Położyłbym teatr w ciągu jednego sezonu. Dyrektor musi umieć ciągnąć za ileś sznurków, ja jestem skupiony tylko na jednym RAFAŁ ROMANOWSKI: Lupa odszedł ze Starego Teatru. Na stałe? KRYSTIAN LUPA: Skąd mam wiedzieć. W Starym są jeszcze - no nie można powiedzieć, że w repertuarze, raczej w zamrażarce - dwa spektakle: "Rodzeństwo" według Thomasa Bernharda i "Factory 2". Ale to, jak teraz traktuje je Stary Teatr, nie zachęca do dialogu. Symptomatyczne było zachowanie dyrekcji Teatru wobec zaproszenia "Factory 2" na gdyński festiwal Open'er. Zespół mojego spektaklu z ogromnym entuzjazmem przyjął możliwość wznowienia, lecz dyrekcja tak długo mnożyła problemy techniczne i finansowe, aż organizator musiał się wycofać. To jeden z dwóch powodów, mniej istotny... ...a drugi, ważniejszy? - Chodziło o sam sposób nominowania Jana Klaty. Odkąd jestem w tym teatrze, jego rada artystyczna była niezwykle dojrzałym i aktywnym podmiotem, a wszystkie do