"W środku słońca gromadzi się popiół" w reż. Wojciecha Farugi w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Paweł Soszyński w dwutygodniku.com
Lucy płonie na balkonie w samo południe, rodzice szaleją nad sparaliżowanym synem. Jedynym sposobem na wyrażenie traumy - zdaje się mówić w swoim najnowszym spektaklu Faruga - jest teatr. "Gdziejes/ gdziejestem/ w małym bardzo małym/ w dużym bardzo dużym/ to punkt jesteś w punkcie/ w punkcie wyjścia/ dojścia/ jest południe to jest punkt południe/ w schronie po końcu świata kiedy wszystko jest już wyłączone". Tak Artur Pałyga zaczyna swój dramat "W środku słońca gromadzi się popiół". W jego tekście istnieje jedynie horyzont zdarzeń - w dodatku horyzont, który sam siebie połyka. W takim tekście, w którym konkretne sytuacje, migawki z potocznych zdarzeń i rozbite w pył wrażenia bohaterów wirują jak galaktyka, szczątki materii są jedynie paliwem napędzającym abstrakcję - jak tytułowe słońce, które znaczy wszystko i nic, buzuje sensami, sensy spala i się nimi żywi jak przezroczystym gazem. W sensie dramatycznym znajdujemy się u Pałygi n