- Gdy wybrałem się na pikietę pod StaryTeatr, żeby wyrazić swój sentyment do prawdziwego teatru, spotkałem tam spory tłum podobnie myślących. To jednak smutne, że zamiast oklaskiwać artystów, przyzwoici ludzie muszą stać pod teatrem - żali się Ryszard Terlecki w Dzienniku Polskim.
Wszystko jest polityką. Krakowska kultura nie musi być 3 x K: Konserwatywna, Kołtuńska i Katolicka - jak widzą ją i nazywają poza Krakowem" - czytam w ulotce wydrukowanej na zaproszeniu do Teatru Nowego. Skąd przyjechali ci wybitni twórcy, którzy tak dobrze znają krążące po świecie opinie o krakowskiej kulturze? Skąd się wzięli? Gdy szukam informacji o repertuarze ich sceny, znajduję inscenizację wyznań homoseksualisty, opowieść o delirium alkoholika, a także obietnice rozmaitych erotycznych atrakcji. Cóż, bywają różne teatry i różne publiczności. Chciałbym jednak wiedzieć, czy źródłem utrzymania jest tu jedynie sprzedaż biletów czy może także dotacje z naszych podatków, które jakiś idiota rozdaje lekką ręką? Czytam ten grafomański manifest i oczom nie wierzę. Ktoś chodzi na spektakle opatrzone taką deklaracją? Tu znów cytuję: "Krakowska Kultura jest Kobietą, Ateistą, Gejem, Transseksualistą, Kaleką, Starcem i Dzieckiem, bo tak