"Pigmalion", to na pewno jedna z najlepszych sztuk Shawa. Anachroniczność sytuacji przydaje mu tylko smaku patyny - dowcip jeżeli nie epatuje już śmiałością to w każdym razie znakomitym gatunkiem, jedynym w swoim rodzaju, jak dotąd niepowtarzalnym. Sprawy wiadome. - Cóż z tego, kiedy przedstawienie gładkie, poprawne, nie zatrzymuje uwagi ani koncepcja reżyserską, ani też - poza może postacią Elizy - kreacjami aktorskimi. Z tą koncepcją jest tu w ogóle nie za dobrze. Jeżeli w pierwszej odsłonie na scenę wjeżdża prześmieszny automobil, należy się spodziewać, że ukażą nam sztukę z owym przymrużeniem oka, a w każdym razie w stylu zdecydowanie komediowym. Tymczasem począwszy od rozmowy Pickering-Higgins tempo konwersacji jest rozwlekłe, a tonacja nasuwa myśl, jeżeli już komedię, to raczej komedię obyczajową miejscami - celebrowaną prawie uroczyście. Zdawałoby się, że dekoracja pomyślana jest jako persyflarz epok
Tytuł oryginalny
Pigmalion uroczysty
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Kulturalny nr 49