ABY wystawiać dziś "Pygmaliona", trzeba mieć sporo odwagi. Ta doskonała komedia - czy też sztuka jak ją nazwał autor - ma w Polsce drugą i bardzo dobrą tradycję, a trzy, stanowiące główną jej oś postacie Elizy, prof. Higginsa i Alfreda Doolittle grali najlepsi aktorzy, których kreacje przeszły niemal do historii teatru polskiego. Sztuka ta więcej, niż jakakolwiek inna wymaga koncertowego zagrania przynajmniej tych właśnie ról, inaczej gubi się niejedno z jej uroku, inteligentnego dowcipu i subtelnej mądrości. A jest tego wszystkiego wiele w tej historii profesora fonetyki, który robi eksperyment z wychowaną na ulicy i mówiącą, najordynarniejszą gwarą kwiaciarską, czyniąc z niej po pół roku damę, władającą znakomicie językiem "galonowym". W okresie tym jednak zmienia się nie tylko sposób bycia i mówienia Elizy, ale także budzi się w niej człowiek, czego nie umie zauważyć prof. Higgins. W całej tej grze okazuje się, że istotna chamsko�
Tytuł oryginalny
"Pigmalion" G. B. Shaw'a w Teatrze Powszechnym na Pradze
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurjer Codzienny